Logo OpenAirMuseum Druga część logo
A A
Zdjęcie Cieszyna

Olza w podaniach

Stefan Król

 

Świat opowieści ludowych Śląska Cieszyńskiego jawi się jako bardzo bogaty, zawierający elementy zapożyczone oraz rodzime. Wynika to z położenia regionu na pograniczu etnicznym i kulturalnym wielu narodów. Krzyżowały się tu wpływy polskie, czeskie, słowackie i niemieckie. Położenie geograficzne tylko wzmacniało to zjawisko, gdyż układ komunikacyjny wymuszał niejako wzmożone kontakty z odległymi ziemiami. Położenie na przecięciu się dróg handlowych z północy na południe i ze wschodu na zachód pozwalał także na wzbogacenie tutejszych mieszkańców pod względem kulturowym.

Dawniej świat legend i podań żył dzięki opowiadaniom gawędziarzy ludowych, którzy posiadali niewątpliwy dar przekazywania tych swoistych lokalnych mitów w różnych konfiguracjach, łącząc motywy, ale też i tworząc nowe, w zależności od swojego talentu i inwencji. Dziś takich postaci już nie ma. Zmiana stylu życia ludzi i przemiany cywilizacyjne dokonujące się zwłaszcza w II połowie XX w. nie pozwoliły na przetrwanie w niejako naturalnych warunkach tego elementu kultury. Nie ma już wiejskich wesel, sztubaczek, posiadów w karczmie, gdzie tego typu opowieści można było snuć, nie ma też tajemniczości zjawisk, które pozwalały wierzyć w istnienie utopców, nocnic, mar, naturalnych dla umysłowości ludzi tamtych czasów. Najstarsi mieszkańcy regionu pamiętają je jeszcze ze swego dzieciństwa, nieraz starają się je przekazać, spisać, w formie mówionej odchodzą one jednak do przeszłości. Dziś więc opowiadania ludowe możemy poznawać jedynie z zapisów ludzi, którzy wychowywali się w warunkach, gdy były one jeszcze żywe. Na szczęście byli wśród nich ludzie niepospolici, posiadający talent na miarę Gustawa Morcinka, Adama Wawrosza czy Józefa Ondrusza i innych.

 

Ilustracja: Grim Baśnie podpis. Autorem zbioru opowiadań „Baśnie z Podbeskidzia śląskiego” był ks. Emanuel Grim (1883-1950), głęboko związany z kulturą ludową regionu. Czerpał z niej, ale także sam tworzył poprzez własną twórczość literacką. Il. ze zbiorów Książnicy Cieszyńskiej. 

 

Świat wierzeń ludowych, podań i opowieści łączył elementy znanego ludziom świata ich otaczającego ze światem fantastyki, strachu przed nieznanym oraz marzeniami o ludowym pojęciu sprawiedliwości społecznej, o zwycięstwie dobra nad złem, nieuchronnej karze za wyrządzone krzywdy i nagrodzie za okazane dobro.

Elementem otaczającego, dobrze znanego świata była Olza, główna rzeka regionu, rodząca się w beskidzkich górskich lasach, przepływająca pod murami książęcego zamku w Cieszynie i dalej przez równiny od II połowy XX w. wysoko uprzemysłowionego Zagłębia Karwińskiego, a pod Boguminem wpadająca do Odry. Dla tutaj żyjących była ona niezwykła. Rzeka bierze początek niedaleko źródeł Wisły, staje się dla mieszkańców regionu czynnikiem identyfikacji. Olza jest synonimem kraju rodzinnego, jak Wisła synonimem polskości. Jej 99 kilometrów biegu, 49 dopływów, niski czy wysoki stan wody nie oddają jej znaczenia dla mieszkających nad nią ludzi, nie może dziwić więc, że jest ona często elementem ludowych opowieści. Czasami występuje w tle, czasami odgrywa jedną z istotniejszych ról.

Jednym z częstszych motywów w opowiadaniach ludowych Śląska Cieszyńskiego są te poświęcone utopcom, zmorom i nocnicom. Wynikają one wprost ze strachu żywionego przez ludzi przed tym, czego nie znali i przed siłami żywiołów.

Cieszyński utopiec to wodnik, mieszkaniec rzek i stawów (nie tylko Olzy). Przedstawiano go różnie, bądź jako czyhającego na życie i duszę człowieka wroga, bądź jako złośliwego stworka, lub wreszcie jako istotę pomagającą tym ludziom, którzy na to zasługiwali ze względu na swoją dobroć lub słabości wynikające z wieku lub choroby. Gustaw Morcinek tak je opisuje w „Legendzie o księciu Przemysławie”: …„ w dolinie pod zamkiem szumiała rzeka Olza, w której mieszkały utopce. Były to małe duszki sięgające człowiekowi do kolan, ogromnie śmieszne, w czerwonych kabatach i porciętach. Nie czyniły nikomu krzywdy, tylko straszyły pijaków wracających z karczmy do domu podczas księżycowej nocy, lub czepiały się kół, gdy ktoś z poddanych księcia przejeżdżał w bród rzekę Olzę”…. Utopca jako narzędzie kary dla tych, którzy krzywdzili innych ludzi w wierszowanej formie gwarą tak przedstawił Władysław Młynek:

„W zatoce pod wiyrbą nad wielkucnym plosym,

Kaj się Olza gięła takim krzywym nosym,

Kany raki grały, rybki tańcowały,

Żył wóm se utopiec – taki chłopek mały,

Co w wodzie był suchy i spać się mu chciało,

A jak wyloz na brzyg, to z niego kapało.

Siedzioł na kamieniu, Wiela się nie ruszoł,

Pod glinianym garcym dzierżoł ludzki dusze,

Kiere za żywota drugich zeżyrały,

A teraz pod garcym pokute pykały.”

 

„Postać Utopca – cieszyńskiej odmiany Wodnika – bohatera licznych opowieści. Jego postać jest jednym z silniej zakorzenionych elementów wierzeń ludowych pozostającym nawet dziś w żywej świadomości społecznej mieszkańców regionu. Tu wersja we współczesnej wizji autorstwa Iwony Cichy. Renata Karpińska, Anna Cieplak „Zwiedzaj Cieszyn z trzema braćmi”, Cieszyn 2014)

 

We wspomnianej „Legendzie o księciu Przemysławie” utopce także wymierzają zasłużoną karę Gringolusowi, złemu słudze księcia, który czarami zniszczył miłość Przemysława i  jego żony Dorotki, by dla pieniędzy wyswatać go z Kordulą, córką księżnej Sydonii. Plan ten się nie udał, dobra Dorotka ocaliła małżeństwo, a Gringolus utonął w bystrzach Olzy wciągnięty pod wodę przez utopce.

W opowiadaniu „O Darkowskim przewoźniku i utopcu” mamy przykład pomocy udzielanej przez tę istotę człowiekowi. Przewoźnik Plinta, przewożący łodzią ludzi przez Olzę niedaleko wioski Darków na drodze do Frysztatu, stary i schorowany, mógł liczyć na pomoc i zastępstwo ze strony tamtejszego utopca występującego jako jego pomocnik. Ten sam dobrotliwy stwór, topi jednak tych, którzy źle traktują jego przyjaciela. Tak więc występujące w opowiadaniach ludowych utopce nie są tylko wyrazem budzącej w ludziach strach głębiny wodnej, zdradliwych prądów rzeki, lecz służyły także do oddziaływana wychowawczego, karały złych ludzi, straszyły pijaków, uczyły dotrzymywać słowa, pomagały dobrym.

W jednej z wersji legendy o kwiecie cieszynianki i pobycie wojsk szwedzkich na Śląsku Cieszyńskim w czasie wojny trzydziestoletniej pojawia się ciekawy wątek porównania legend z różnych kultur. Wiejska dziewczyna opowiada szwedzkiemu żołnierzowi o rodzimych utopcach on zaś jej o syrenach, bliskich temu morskiemu narodowi. Przy okazji odwdzięczając się za okazaną pomoc grą na flecie wyprowadza biedę z podcieszyńskiej wiejskiej chaty (motyw związany z legendami o syrenach) i wiedzie ją nad brzeg Olzy, gdzie topią ją utopce. („Legenda o bladej cieszyniance”).

Do cieszyńskich legend o innej tematyce, w których Olza odgrywa ważną rolę są te, poświęcone wężowi Złotogłowcowi. Ma ona wiele wariantów, a była szczególnie żywa w podgórskiej części regionu.

Jedno z opowiadań („O Złotogłowcu, królu wężów z Goduli”) mówi o sile miłości, która gotowa była do największych poświęceń. Jaś, syn Czarnej Księżnej (bohaterki bardzo wielu cieszyńskich legend) zakochał się w pasterce Hance. Na taki związek nie godziła się jego matka, która, aby nie dopuścić do ich związku zamieniła syna w węża Złotogłowca (najczęściej w ludowych opowiadaniach zamieszkiwał w Olzie, w jej górskim biegu). Hanka, by zdjąć czar z ukochanego otrzymała zadanie ożywić jabłonkę rosnącą na Baraniej Górze, której owoce miały zdjąć zaklęcie. Mogła tego dokonać podlewając ją wodą ze źródeł Olzy i własnymi łzami. Po drodze musiała znieść wiele upokorzeń, dodatkowych prób i wykazać się ogromną wytrwałością, lecz udało jej się tego dokonać w noc świętojańską (kolejne nawiązanie do legend ponadregionalnych). Legenda ta podkreśla takie pozytywne cechy ludzkie jak dobroć, wierność, wytrwałość.

Inna legenda o Złotogłowcu nawiązuje do czasów potopu szwedzkiego i przejazdu króla Jana Kazimierza przez Śląsk. Żołnierze szwedzcy rozpytują górali o to, czy nie wiedzą, gdzie ukrywa się król. Górale zwodzą ich, że wiedzą, iż kąpie się on o północy w Olzie pod Godulą. Tyle tylko, iż królem tym nie jest poszukiwany Jan Kazimierz, lecz wąż Złotogłowiec (jego imię pochodzi od noszonej na głowie złotej korony). Szwedzi organizują obławę, lecz zostają pokonani przez połączone męstwo ludzi i sił nadprzyrodzonych. Potem górale dopomagają królowi polskiemu w bezpiecznej podróży. Na pamiątkę tego wydarzenia górale śląscy noszą czerwone brucliki (kaftany), bo miały być zrobione z królewskiego płaszcza (O czerwonych bruclikach istebniańskich).

W opowiadaniu o Imku Wisełce nurt rzeki Olzy jest miejscem próby, rywalizacji pretendentów do ręki cieszyńskiej księżniczki Gryzeldki. Jej ojciec chce ją bogato wydać za mąż, ona jednak kocha książęcego sługę Imka Wisełkę. Fakt, iż uratował on księciu życie na polowaniu jest bez znaczenia, i młodzieniec pochodzący z niskiego rodu nie ma żadnych szans. Księżniczka jednak, by poślubić ukochanego, wymusza, aby kandydaci stający w szranki o jej rękę występowali w maskach. Wymyślane przez księcia próby, polegające na rzucaniu kamieniem przez Olzę czy wspinaniu się po linie na mury zamkowe nad jej brzegiem (ci, którzy temu nie podołali, wpadali w jej nurt). Wygrywa Imko, lecz po zdjęciu maski trafia do zamkowych lochów, a za wyjątkową zuchwałość czeka go zapewne smutny koniec. Księżniczka uwalnia  jednak, i zakochani uciekają wzdłuż biegu Olzy aż do sąsiadujących ze sobą jej i Wisły źródeł. W końcu Imko staje się założycielem osady dziś znanej nam jako Wisła.

Do legend odnoszących się do rzeki jako siły natury nawiązuje opowiadanie dotyczące zamku w Nawsiu. Wznosić się on miał miedzy brzegiem Olzy i Czarnego Potoku i był siedzibą jednego z rycerzy. Gdy pewnego razu rycerz wyruszył na polowanie zaskoczyła go straszna burza i towarzysząca jej wyjątkowa ulewa. Po powrocie okazało się, iż kataklizm wywołał tak wielką powódź, że wody rzek podmyły zbocza wzniesienia, na którym zbudowany był zamek. Wody powodzi zniszczyły go całkowicie, a tylko wzgórze pomiędzy Olzą i Czarnym Potokiem nazywane jest Zamczyskiem.

W wielu innych opowiadaniach ludowych Olza i jej brzegi występują jako miejsce spacerów, rozmyślań czy spotkań oraz odpoczynku. Olza to także powiernica ludzkich zwierzeń. Wątki te przenikały do opowiadań na podstawie obserwacji i własnych doświadczeń snujących je gawędziarzy. Dowodzi to, jak bliska i znacząca rzeka była dla mieszkańców tego regionu.

 

 

Projekt dofinansowany przez Unię Europejską ze środków
Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego
 w ramach Programu Interreg V-A Republika Czeska – Polska